ggg ggg ggg ggg ggg

Echa pobiegowe

Lech Komenda – zwycięzca biegu wokół gminy Brańszczyk Pierwszy 24-godzinny bieg sztafetowy wokół gminy Brańszczyk- Brańszczyk 2020.
Na początek samokrytyka.  To nie był silnie obsadzony bieg. Startowało 61 zawodników.
Nazywał się 24-godzinny, ale biegłem tylko siedem. Nie chodziło w nim tylko o rywalizację, a bardziej zachęcenie ludzi do aktywności ruchowej. Puchar zbyt okazały wobec osiągnięcia.
Pod kątem treningowym to nie była mądra decyzja. Biec maraton (tak, na początku zakładałem, że przebiegnę maraton), gdzieś na zawodach, o których dowiedziałem się przypadkowo dwa dni wcześniej z fejsbuka. Rozpiska treningowa mówiła jasno: 10 km swobodnie, tak miałem biec tego dnia. Z drugiej strony przejrzałem kalendarz na maratonypolskie.pl i ze smutkiem stwierdziłem, że w październiku nie ma ciekawych zawodów.
Do momentu przyjazdu na start wszystko wyglądało średnio: najedzenie, nawodnienie, nastawienie, niewyspanie i pogoda. Ale kiedy spotkałem ludzi na punkcie zmian (punktów było 12 na 62-kilometrowej pętli) wszystko zaczęło się zmieniać.
Chciałeś batona, miałeś batona. Napoje, herbatę, banany, wszystko było (wpisowe 0 zł). Pomysł był taki, żeby biec za zmieniającymi się co kilka kilometrów pacemakerami, ale po trzech punktach zmian nie byłem w stanie za nimi nadążyć i musiałem polegać na własnym nosie i nawigacji w telefonie.
Sceneria. Niesamowita. Przez las drogę oświetlały nam quady i wozy strażackie, przez pola towarzyszyły samochody terenowe i osobowe. Nasze sylwetki rzucały kilkunastometrowe cienie. Wyglądaliśmy jak rodzina Slendermanów . Raz trzeba było przedzierać się przez zorane przez dziki łąki, innym razem przez podmokłe nadbużańskie mokradła (w pierwszej chwili myślałem, że to Narew). Był też jeden krótki fragment mocno zarośniętego lasu. Gdyby nie ,,zając” nie wpadłbym, że tędy biegnie trasa pętli.
Punkty zmian. Jedne kameralne i niemal niewidoczne, inne głośne i dobrze zaopatrzone w dobra konsumpcyjne. Na jednym zauważyłem nawet Żołądkową Gorzką wystawioną obok wody.
Ludzie. W tym punkcie zatrzymajmy się dłużej. W jednej z wsi podjeżdża do mnie lekki wóz strażacki. Otwierają się drzwi i strażak mówi coś czego się nigdy w życiu nie spodziewałem. Mówi mniej więcej tak: dzień dobry, starszy strażak (nazwisko), OSP Trzcianka, słyszeliśmy, że nie jest pan z okolicy, więc będziemy pana eskortować aż do Nakła. Zapraszamy na prawą stronę przed pojazd. Dziękuję. Nagle zmalałem do rozmiarów elfa. Poczułem się zażenowany, zaskoczony i niegodny takiego traktowania. Ja, żaden król, a co najwyżej giermek polskiego ultramaratonu mam być ,,eskortowany” do jakiegoś Nakła (dzisiaj już wiem, gdzie to jest). Panowie mieli poważne miny, więc tylko podziękowałem i karnie udałem się na prawą stronę jezdni. Za kilka kilometrów miałem zamiar kończyć bieg, ale czy po takiej zachęcie Wy byście kończyli? Pewnie, że nie. W Nakle przejął mnie główny organizator biegu Pan Jan Szymanik i doprowadził do kolejnego punktu. Wcześniej samochodem prowadził Pan Paweł Bralewski,
a jeszcze wcześniej anonimowy Pan na quadzie. Na punkcie w Turzynie czekały dwie przemiłe Panie. Tutaj przekonałem wszystkich (okazało się, że chwilowo), że się w dalszej części nie zgubię. Na kolejnym punkcie w Zakręziu czekały…te same dwie Panie. Mówiły, że chciały w pierwszej chwili dogonić mnie na rowerach, ale zdecydowały się na samochód (nic nie wymyślam, tak naprawdę było). Ostatecznie się pożegnaliśmy i…500 metrów dalej jedyny raz zgubiłem trasę. Skręciłem w stronę Wyszkowa, a powinienem kierować się prosto na północ. Na szczęście w odpowiednim momencie z naprzeciwka pojawiły się światła wozu strażackiego i wiedziałem, że jestem na trasie. Ostatnie kilometry spędziłem w towarzystwie Pana Michała Jechny i tym sposobem zamknąłem okrążenie.
Samopoczucie. Przez cały bieg wszystko szło idealnie. Organizm dawał radę bez oznak zmęczenia, żywienie też przebiegało bezproblemowo. Ostatnio zacząłem biegać wolne rozbiegania wolniej niż wcześniej i chyba w tym tkwi tajemnica.
1. 24-godzinny bieg sztafetowy wokół gminy Brańszczyk (obok Rykowisko Ultra Trail i Ultramaratonu Powstańca) jest moją ulubioną imprezą biegową. Tyle życzliwości i dobrej energii nie spotkałem nigdzie. A wszystko zakończone otrzymaniem pucharu. Pięknej dwupoziomowej statuetki, gdzie na pierwszym poziomie znajduje się biegacz w ruchu i liczba 2020 na cokole, a na drugim anioł na piedestale podtrzymujący mniejszy puchar. Całość wygląda jak solidna marmurowo-złota artystyczna robota.
Był taki biegacz, William Dellinger. Specjalizował się w biegu na 5000m. Przed igrzyskami w 1956 trzykrotnie poprawiał rekord USA i był faworytem do medalu, ale biegu finałowego nie ukończył. Dwa lata później znowu bił rekord kraju, ale na mistrzostwach świata nie przebrnął eliminacji. Dopiero w wieku trzydziestu lat, na olimpiadzie w Tokio, zdobył złoty medal z nowym rekordem życiowym. Powiedział swego czasu: dobre rzeczy przychodzą powoli- zwłaszcza w bieganiu długodystansowym. Ten puchar jest moim pierwszym w 240. amatorskim starcie. Przyszło mi to bardzo powoli i smakuje wyjątkowo.

Wiesław Przybylski
– Wójt Gminy Brańszczyk
W tym roku dzięki inicjatywie mieszkańca i pasjonata biegania pana Jana Szymanika udało mi się zrealizować moje kolejne marzenie związane z bieganiem. Rok temu po kilkumiesięcznych przygotowaniach zaliczyłem maraton (42,5 km) w Puszczy Kampinowskiej. W tym roku ultramaraton wokół Gminy Brańszczyk. Najpierw rano o godz. 10, na rozpoczęcie, pobiegłem ze wszystkimi dystans 11,5 km i o godz. 11.10 musiałem przerwać bieg z uwagi na obowiązki zawodowe. Później o godz. 17 wznowiłem bieg od miejsca, w którym go poprzednio przerwałem. W drugim odcinku przebiegłem 53,6 km. Bieg ukończyłem o godz. 23.30. W sumie w tym dniu przebiegłem 65,1 km. W pokonaniu tego dystansu (mojego życiowego rekordu) wspierało mnie wiele osób. Chciałbym im bardzo podziękować. Szczególnie w nocy pilotowali mnie w lasach w Białymbłocie Sołtys ze wsi Budykierz Józef Jankowski, a później na łąkach pod Tuchlinem pan Marcin Krzeczkowski. A cały odcinek od Poręby aż do Brańszczyka moja żona Agnieszka z córką Weroniką. Bardzo wam wszystkim dziękuję. Końcówka była bardzo trudna i bez wsparcia to byłoby chyba niemożliwe. Zachęcam wszystkich do biegania i bardzo dziękuję wszystkim organizatorom.

Marek Jakimiuk ultramaratończyk pokonał dystans 62 km
2 października brałem udział w biegu dookoła Gminy Brańszczyk. Biegłem w intencji chorych na SMA Mikołaja i Filipa. Udało się zrobić całe okrążenie – 62 km i zająć drugie miejsce. Lech Komenda z Ciechanowa, Wójt Gminy Brańszczyk i ja, jako jedyni przebiegliśmy całą trasę. Ze względu na kontuzję, która mnie złapała po 2 km nie biegłem całych 24 godzin. Dzięki masażyście Pawłowi Autsajder Koterman udało się chociaż trochę. Od organizatorów otrzymałem dodatkowe medale z przeznaczeniem na licytację.
Wystawiam na licytację medal z biegu. Cena wywoławcza – 10 zł. Licytacja kończy się 6 października o 21:00.
Po wpłaceniu wylicytowanej sumy na siepomaga.pl/filipek wyślę medal zwycięzcy na własny koszt.

Jan Szymanik – inicjator biegu
Nazywam się Jan Szymanik, mam 47 lat, lubię sport i przebywanie na świeżym powietrzu.
W celu utrzymania dobrej kondycji biegam amatorsko, sporadycznie biorę udział w biegach masowych. Do końca roku 2019 miałem na swym biegowym koncie zaliczone biegi na 5 i 10 km. Marzeniem moim było pokonanie dystansu maratońskiego. Na początku roku 2020 rozpocząłem
16-tygodniowy plan treningowy przygotowujący mnie do pokonania królewskiego dystansu. Zakończenie planu zbiegało się z terminem maratonu w Krakowie, na który zapisałem się. Łagodna zima sprzyjała treningom, systematyczne bieganie przynosiło oczekiwane postępy. Zakładane cele zaczęły się komplikować w momencie pojawienia się koronawirusa. Cracovia maraton stanął pod znakiem zapytania, aż w końcu został odwołany. Szkoda było zawiesić buty na kołku i poddać się. Kolejne obostrzenia sanitarne nie ułatwiały kontynuowania treningów. Początkowo można było szukać ustronnych miejsc i z dala od skupisk ludzkich na łonie natury pokonywać kolejne kilometry. Całkowity zakaz wstępu do lasu, zmusił mnie do zaszywania się w mało odwiedzane miejsca z dala od dróg publicznych. Czułem się jak samotny wilk, omijający ludzi szerokim łukiem, ukrywający się pośród lasów Puszczy Białej i Kamienieckiej. Szczęśliwie dobrnąłem do końca cyklu treningowego, co zbiegło się z częściowym złagodzeniem reżimu sanitarnego. Dnia 3 maja pokonałem swój pierwszy ,,koronamaraton” na własnej trasie Kiełczew (Gmina Prostyń)-Porządzie. Mój czas 3 godz. 33 min. Na mojej autorskiej samotnej trasie maratońskiej wsparcie techniczne i logistyczne zabezpieczyły mi żona Lidia oraz córki Ania i Asia. Mimo trudności zrealizowałem swój cel, prawdopodobnie stałem się 5 biegaczem z terenu Gminy Brańszczyk, który pokonał maraton.
W połowie września zadzwoniła do mnie Pani Monika Andrzejewska – pracownik Gminnego Centrum Kultury Sportu i Turystyki w Brańszczyku z prośbą o pomoc w zorganizowaniu imprezy sportowej w ramach Europejskiego Tygodnia Sportu dla Wszystkich. Odpowiedziałem, że się zastanowię, choć od razu stanął mi przed oczyma mój własny majowy bieg i chęć podzielenia się nim i zachęcenia innych do pokonania własnych słabości. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy to był bieg 24 godzinny wokół Gminy Brańszczyk. Gdy podzieliłem się pomysłem, poczułem iż przedstawiona propozycja wybiega poza horyzont organizacyjny z powodu zasięgu i czasu trwania biegu, zwłaszcza godzin nocnych. Nie zrażając się obawami układałem we własnej głowie trasę i logistykę całego biegu. Rekonesans trasy wytyczonej na ekranie komputera utwierdził mnie w przekonaniu, że warto podjąć wyzwanie. Trasa przebiegała przez lasy Puszczy Białej, pośród nadbużańskich łąk, po skarpie rzeki Bug, po nasypie dawnej kolejki wąskotorowej, zahaczała o klimatyczne przysiółki naszych miejscowości, o których istnieniu większość mieszkańców gminy nie wie. Aby bieg trwał nieprzerwanie przez 24 godziny i mógł się stać udziałem, jak największej liczby uczestników pomyślałem o urządzeniu GPS, którego sygnał mogą śledzić wszyscy i dołączyć się w dowolnym miejscu. Trasa licząca 62 km została podzielona na 12 odcinków w celu wymiany zawodników i zapewnienia im dogodnego dojazdu do punktu zmiany. Takie były ogólne założenia, ale jak przeprowadzić to w praktyce? Bojąc się porażki całego przedsięwzięcia oceniałem swoje własne możliwości, lecz dystans pokonanego przeze mnie maratonu blado wyglądał przy przewidywanej długości całego biegu liczącego 240 km. Musiałem uwierzyć w ludzi, nie tylko w tych, którzy biegają maratony, ale we wszystkich, którzy zechcą pobiec choćby krótki odcinek i tych, którzy będą ich wspierać na trasie. Nie zawiodłem się, mieszkańcy Gminy Brańszczyk wzięli udział w 24 godzinnym biegu robiąc to dla siebie i innych biegaczy, którzy przyjechali do Brańszczyka w celu bicia własnych rekordów. Dwóch z nich w sposób ciągły obiegło całą gminę pokonując dystans 62 km. Założenia biegu sprawdziły się w wielu elementach nawet zakładane tempo 6min/km okazało się strzałem w dziesiątkę, a puchar dla zwycięzcy, który pokona najdłuższy dystans opatrzony był napisem ultramaraton 62 km, taki właśnie dystans w czasie poniżej siedmiu godzin pokonał Lech Komenda z Ciechanowa. Wspaniała biegowa impreza zakończyła się sukcesem. Było to możliwe przede wszystkim dzięki 61 biegaczom, których wspierała ponad setka ludzi niosących różnorodną pomoc. Serdecznie dziękuję, nie będę wszystkich wymieniał imiennie, gdyż mógłbym kogoś pominąć, w sposób szczególny pragnę podziękować Państwu Katarzynie i Pawłowi Bralewskim.
Do zobaczenia na biegowej trasie podczas II Biegu wokół Gminy Brańszczyk.
/Katarzyna Bralewska/

811 views

Zamieścił: admin

Udostępnij ten artykuł na
Przeczytaj poprzedni wpis:
ZMIANA ORGANIZACJI RUCHU W CENTRUM MIASTA

Od 12 października br. trwa znacząca zmiana w organizacji ruchu spowodowana remontem ulic staromiejskich w Pułtusku. Na ulicy M. Konopnickiej...

Zamknij