ggg ggg

Rzeka Bug w Kuligowie – Uwięziony od tygodnia pies uratowany przez Ratownictwo Morskie z Kołobrzegu

W sobotę, 3 lutego około 5 nad ranem grupa ratowników Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa z Kołobrzegu uratowała półrocznego psa uwięzionego na rzece Bug w Kuligowie.

Wycieńczony, ośmiomiesięczny szczeniak utknął na zalanej wodą wyspie na 6 dni.
Bezskuteczne okazały się próby ratownicze podejmowane przez lokalnych strażaków z OSP Kuligów, KP PSP Wołomin, Jednostki Ratowniczej ECO, a nawet legionowskiego WOPR, które także przyjechało na pomoc. Zadanie okazało się trudne i niebezpieczne, a zbyt duże ryzyko wymusiło decyzję o nienarażaniu życia ludzi i oczekiwaniu na poprawę warunków.
Akcja zakończyła się sukcesem dzięki Fundacji Znajdki, która poinformowała o potrzebie realnej pomocy
na swoim profilu na Facebooku. Ten odzew dotarł do jednego z ratowników morskich SAR KOŁOBRZEG.
Paweł Depta, Jacek Rzeszotarski oraz Maciej Deręgowski natychmiast poprosili swojego przełożonego, dyrektora jednostki Sebastiana Kluskę, o zielone światło na działania, zebrali potrzebny sprzęt, łódź i prywatnym samochodem Pawła wyruszyli w liczącą 700 km trasę z Kołobrzegu do Kuligowa na ratunek.
Decyzja o podjęciu przez chłopaków samodzielnej akcji, podyktowana była odruchem serc, przepełnionych nie tylko chęcią niesienia pomocy zawsze i każdemu, ale też ogromnym doświadczeniem i umiejętnościami w zakresie ratownictwa morskiego.
Postanowili poświęcić swój prywatny czas, ponieważ wiedzieli, że są w stanie pomóc, podczas gdy psina może nie przetrwać kolejnych 12 godzin w lodowatej wodzie w oczekiwaniu na następną zaplanowaną próbę ratunku przez lokalne służby.
Gdy dotarli do Kuligowa, było jeszcze ciemno. Duże tafle lodu na rzece mogły uszkodzić śrubę łodzi, dlatego trzeba było wprawnie je omijać. Wskazana wysepka, na której miał się znajdować psiak znajdowała się już ok. 1,5 m pod wodą. Przy pierwszej próbie podjęcia akcji, wystraszony szczeniak uciekł. Ratownicy wycofali się mając nadzieję, że wróci. Przy kolejnej próbie udało się go złapać. Pies był wycieńczony, ale poczuł się bezpieczny. Zaczął się wtulać, gdy chłopaki go nieśli. Jak przyznają, wdzięczność zwierzęcia była dla nich najlepszym podziękowaniem za akcję.
Piesek, którym natychmiast zaopiekowała się Fundacja
dla Szczeniąt Judyta, obecnie wraca do pełni sił, otrzymał imię „Rysio” i czeka na nowego opiekuna (w długiej
kolejce chętnych do adopcji psiaka znajduje się także autor tego artykułu).
Po powrocie z Kuligowa zapytaliśmy jednego z ratowników SAR KOŁOBRZEG Pawła, jak ocenia warunki towarzyszące tej brawurowej akcji, odpowiedział nam na kilka pytań. Stwierdził z uśmiechem, że robota na Bugu to była „łatwizna” w porównaniu do warunków na Bałtyku. Rzekę cechuje brak wysokich morskich fal, niemniej przyznał, że doświadczenie w lawirowaniu między nimi było niezwykle przydatne do mijania dużych tafli lodu, które uwalniały się napływając z zatoru z wyższych partii rzeki. Nurt był bardzo silny, mając jednak mocny i sprawny silnik zaburtowy nie powinno to stanowić problemu dla jednostek ratowniczych.
W rozmowie z Pawłem zauważyliśmy, że to bardzo silna i ekspresyjna osobowość, trudno zatem się dziwić, że emocje i adrenalina, która towarzyszyła udanej akcji w Kuligowie przejawiła się spontanicznym apelem w socialmediach, skierowanym „na gorąco” do okolicznych służb ratowniczych. Jego zdaniem tego typu akcja wpisuje się we wszystkie podstawowe szkolenia i instruktaże niezbędnych zachowań. Dziwiło go niezmiernie, że niektóre służby ratownictwa wodnego nie mogły podjąć skutecznej interwencji, choć jak sam przyznał, nie miał wiedzy na temat warunków panujących na rzece przed skruszeniem zatoru lodowego, zasugerował się pełnymi emocji komentarzami ludzi na Facebooku, niemniej jego intencją nie było kwestionowanie profesjonalizmu innych służb, a jedynie wyrażenie radości, że to ekipie SAR udało się ocalić psiaka.
Ratownicy z Kołobrzegu swoim bohaterskim wyczynem potwierdzili, że stopień wyszkolenia morskich ratowników musi być na najwyższym poziomie. Wielokrotnie powielane ćwiczenia w najtrudniejszych warunkach pogodowych na Bałtyku pomagają zyskać ogromną pewność siebie, a wieloletnie doświadczenie i natura duszy ratownika nie pozwala odmówić przejechania 700 km z pomocą.
W optymistycznym nastroju należy dodać, że turyści przyjeżdżający do Kołobrzegu mogą być spokojni o wyszkolenie naszych ratowników morskich oraz ich determinację do walki o każde życie, bez względu na warunki pogodowe.
Jak przyznaje Paweł, spontaniczna akcja ratowania psa dość nieoczekiwanie odbiła się szerokim echem w mediach, wywołując sensację, a tymczasem gdy na co dzień z narażeniem życia spieszą z pomocą ludziom na morzu, mało kto się tym interesuje.
Wobec powyższego zachęcamy do obserwowania trudu pracy Ratownika Morskiego SAR KOŁOBRZEG na Facebooku (na profilu Pawła Depty znajduje się ogrom relacji foto i wideo z morskich akcji ratowniczych, ćwiczeń oraz ciekawe informacje z życia ratowników).

/Przemysław Madejski
– korespondent z Kołobrzegu/

364 views

Zamieścił: admin

Udostępnij ten artykuł na
Przeczytaj poprzedni wpis:
Piotr Eychler kandyduje na burmistrza Wyszkowa w nadchodzących wyborach samorządowych

Zarząd Okręgowy Prawa i Sprawiedliwości zatwierdził w bieżącym tygodniu kandydaturę Piotra Eychlera na burmistrza Wyszkowa. Piotr Eychler lat 56. Syn...

Zamknij