ggg ggg

W lirycznej podróży przez życie kobiety…

– Rozmowa z poetką Jadwigą Szczurowską, mieszkanką Radzymina, autorką czterech zbiorów wierszy, w tym najnowszego pt. „W przędzy życia Wy”, który wkrótce trafi do rąk czytelników.

„KW”: 21 marca obchodziliśmy Światowy Dzień Poezji. To znakomita okazja, aby oderwać się na chwilę od przyziemnych spraw i poobcować z pięknem zaklętym w słowie. Tym bardziej, że wystarczy kliknąć w profil Jadwigi Szczurowskiej na Facebooku, aby w epoce ciągłego pośpiechu, kiedy chętnie sięgamy po smartfon, za to po książkę prawie wcale, przenieść się do świata żywej poezji. Codziennie rozdaje Pani ludziom najintymniejszą cząstkę serca, jak świeże bułeczki. Warto?

Jadwiga Szczurowska: Dziękuję Panie Redaktorze za pytanie! To prawda, codziennie publikuję wiersze na profilu społecznościowym na różnych grupach poetyckich. Pyta Pan czy warto? Uważam, że była to słuszna decyzja. Uznałam, że trzeba szerzej się otworzyć ze swoją poezją i czytać innych. To w znacznym stopniu przekładało się na moją twórczość. Ponadto miałam możliwość weryfikować, jak moja poezja jest odbierana przez czytelników. Dzięki temu doskonaliłam warsztat, a słowa uznania od Czytelników inspirowały do dalszej pracy.

Doskonaląc swój warsztat lubi Pani eksperymentować z formą, czy też ma swój jeden, ulubiony rodzaj wiersza, w którym najlepiej się czuje? A może forma ma drugorzędne znaczenie?

Zaczęłam sięgać po różne gatunki liryki: akrostychy, limeryki, erotyki fraszki, ekfrazy, epitafia… Ulubionego gatunku nie mam. Każdy wiersz wymaga wysiłku intelektualnego, krytycznego spojrzenia i dystansu.

„O miłości niewiele piszę” – stwierdza Pani w jednym z wierszy, (choć owo stwierdzenie mnie akurat wydaje się dość przewrotne :). W takim razie, jakie tematy najchętniej porusza Pani w swoich utworach?

Dostrzegł Pan w wierszu moją przewrotność, gdy piszę: „O miłości niewiele piszę, cóż świat ma z czyjejś miłości gdy za oknem szorstkie życie z wysoką falą codzienności…”
Wyznam, że na początku mojej obecności na profilu, nie pisałam wierszy o miłości, bliskości dwojga ludzi. Na różnych forach poetyckich był ich zalew. Niejednokrotnie były dosadne, obnażające intymność.
W miarę upływu czasu odważyłam się pisać erotyki, miniatury poetyckie o zabarwieniu erotycznym, lecz w sposób subtelny.

„Pięknie piszesz…Twoja poezja jest wspaniała, mądra…trafia do serc. Dziękuję Ci…” – takie komentarze na Facebooku dobitnie świadczą, że czytelnicy doceniają Pani twórczość. Pomysł z publikowaniem wierszy w mediach społecznościowych jest prosty i genialny, ale nie każdy odważyłby się na taki krok.

Wiem, że dziś poezja nie jest w cenie. Dziś w cenie jest pospolitość, dosadność i wulgaryzmy w języku. Dostrzegam też brak zainteresowania poezją regionalną, jakby nie była częścią lokalnej tożsamości, która daje wiele wartości jako naczyń połączonych do życia.

Przed rozmową wspomniała Pani, że „kradnie czas” na pisanie. Ciężko pogodzić codzienne sprawy z pasją, czy to raczej proces twórczy wymaga spełnienia określonych warunków, np. potrzebuje Pani ciszy, może nocy, a może wiersze spływają pod natchnieniem chwili i trzeba wówczas rzucić wszystko, usiąść i zapisać myśli, nim ulecą?

Pośpiech w twórczości nie jest dobrym doradcą, choć bardzo często się zdarza, że wiersz napiszę ad hoc. Przychodzi myśl, wpadam w trans i w parę minut pojawia się wiersz.
Najczęściej piszę nocą, poezja lubi ciszę. W ciągu dnia jest wiele innych obowiązków. Najczęściej komentuję wiersze, lub odpowiadam na komentarze. Trudno oderwać się od codzienności i mówiąc kolokwialnie robię to z „doskoku”.

Jadwiga Szczurowska jest szczęśliwą babcią i prababcią.
(Na zdjęciu z drugą prawnuczką Anią, która w lutym skończyła roczek).

„Celebrytką nie jestem, a zwyczajną kobietą”. „Gdy coś mnie trapi owijam się bandażami metafor” – napisała Pani w jednej z miniatur. Czy właśnie tak czytelnicy powinni wyobrażać sobie Jadwigę Szczurowską, a może zechce nam Pani powiedzieć o sobie coś więcej?

Kto mnie zna wie, że jestem żoną, matką, babcią trzech wnuczek, dwóch prawnuczek i poświęcam im wiele czasu. Kto mnie nie zna, więcej się dowie z mojej twórczości, w której zostawiłam kawałek życia. Nie udaję kogoś, kim nie jestem i nic nie mam do ukrycia.

Czytając Pani wiersze nie sposób oprzeć się wrażeniu, że autorka jest osobą pełną optymizmu. Ile zatem prawdy kryje się w lirycznym wyznaniu, że „najpiękniejsza perła poezji rodzi się z muszli cierpienia”?

Pyta mnie Pan, ile prawdy jest w tym lirycznym wyznaniu? Otóż mówi się, „że kto cierpi, pisze wiersze”. W tym stwierdzeniu jest wiele prawdy. Dostrzegam to w mediach społecznościowych. Piękne, wzruszające wiersze piszą ludzie nieuleczalnie chorzy, czy po silnych przeżyciach traumatycznych.
Dostrzegam tę prawidłowość w poezji wielu wybitnych poetów. W pięknej liryce H. Poświatowskiej (mojej ulubionej poetki), A. Mickiewicza w lirykach i listach do Maryli, K. Baczyńskiego do Basi, Goethego w utworze „Cierpienia młodego Wertera”.
Uważam, że najpiękniejsze wiersze rodzą się, gdy coś nas przerasta, kiedy trzeba walczyć i kiedy się cierpi.

„Być gałązką czasu na drzewie życia i trzymać się życia. O zachodzie słońca cieszyć się wschodzącymi gwiazdami, a każde poranne przebudzenie witać z niekłamaną radością”. „Czynić tyle, ile życie zadało. O śmierci myśleć, jak o dalszej krewnej, cenić wartość życia i każdą chwilę”. Czy te myśli, zaczerpnięte z dwóch wierszy można uznać za kwintesencję Pani filozofii życia?

Wyrażanie myśli i niepokojów stricte wewnętrznych jest swoistym antidotum i katharsis. To również poszukiwanie odpowiedzi na egzystencjalne pytania o miejscu człowieka w dzisiejszym świecie.

Minęło już kilka ładnych lat od czasu, kiedy ukazała się Pani książka „Radzymin – moje miasto, mój dom”. Zabrała nas Pani wówczas w liryczną podróż po Radzyminie, pozwalając spojrzeć na rodzinne miasto swoimi oczami. Tymczasem wkrótce ukaże się kolejny, czwarty już zbiór wierszy Pani autorstwa. Czy będzie to kontynuacja podróży do krainy lat dzieciństwa, czy też z każdym kolejnym tomikiem zabiera Pani czytelników w zupełnie inną, nową podróż?

Ostatni zbiór wierszy zatytułowałam „W przędzy życia Wy“. Znajduje się w nim 120 wierszy o różnej tematyce. Tematy dyktowało samo życie. Wiersze nie są skomplikowane w obrazowaniu i wymowie. Czytelnik nie musi się domyślać, co autor miał na myśli. Tematyka dość szeroka, ponieważ staram się nie być monotematyczna. Są wiersze poświęcone poetom, m.in.: H Poświatowskiej, C. K Norwidowi, A. Mickiewiczowi (akrostych).
Zabiorę czytelnika „pociągiem poezji” w liryczną podróż w świat moich marzeń, tęsknot, wzruszeń, refleksji, w świat rzeczywisty i wyobrażony. W podróż przez życie dojrzałej kobiety, ukazując różne jego odcienie, gdzie napotyka się wiele przeciwności losu, ale i czerpie radość z jego urody.
Życie jest nieprzewidywalne. Człowiek wciąż podąża krętymi korytarzami realności, poszukując sensu istnienia i przechodzi trudną drogę egzystencji. We współczesnym świecie istnieje wiele zagrożeń politycznych i społecznych, zmaganie się z własną godnością, z bezpieczeństwem zdrowotnym, alienacją itd. Trzeba stawiać czoła wielu zagrożeniom i zalewowi dezinformacji w mediach. Dałam temu wyraz m. in. w wierszach: „Szukam prawdy”, „Moja wolność”, „Ludzka menażeria”.

Mówi się, że kiedy twórca sięga po pióro, mimowolnie wyobraża sobie odbiorcę utworu. Do kogo Pani adresuje najnowszy zbiór wierszy? Bardziej do kobiet, czy mężczyzn, a może płeć nie ma znaczenia, za to bardziej liczy się np. konkretny przedział wiekowy?

W tę podróż zabiorę Czytelników różnej płci, w różnym przedziale wiekowym. Każdy znajdzie coś dla siebie i w niejednym wierszu odnajdzie prawdę i cząstkę siebie.

Wobec tego z niecierpliwością czekamy na Pani najnowszy tomik. Bardzo dziękuję za rozmowę.

Dziękuję Panu, że mogliśmy ze sobą porozmawiać.

(rozmawiał R.S. Lewandowski)

 

Kto ile zdążył

Czas wiąże mnie ze sobą,
tysiącem nici oplata,
jestem kruchą gałązką czasu
pod ciężarem jesiennych lat.
Minął czas, gdy byłam różą,
blade moje słońce
w zmierzch się nurza,
i gdzieś za horyzontem
ostatnie czeka łoże.
Lecz ziemia dalej będzie się kręcić
odmieniana porami roku,
kto ile zdąży, śmierć mu nie cofnie,
aby wreszcie bez skargi móc spocząć.

Bezsenne serce

Przez mętne szyby świt przesiewa
zbłąkany, anemiczny promień,
mgłą listopadowy chłód się włóczy
spopiela resztki złotej jesieni.
Na próżno wyciągasz troskliwe dłonie,
gorących słów nie usłyszysz,
uczucia przywiędły, jak liście jesienne,
serce spowiły ciemnie.
I czegoś pragnę, czegoś się boję,
w udręce bezsenności,
najlepiej byłoby zniknąć w bezczasie,
ulecieć w szczęścia urojenia.
By choć na chwilę poczuć ulgę,
wsiąknąć w bezmiarze bezczucia,
bo każde oczu otwarcie,
to myśli bolesne ukłucie.
Zaśnij, zaśnij bezsenne serce,
bez myśli, uczuć, bez wspomnień,
unicestwij treści w beztreść,
by na chwilę przeminąć i zasnąć.

Kokon

Zagubiłam się w tym świecie,
jakbym znalazła się w jaskini lwa
i z lękiem, jak małe dziecko
szukam przestrzeni i światła.
Zagubiłam się
wśród walczących ze sobą plemion,
gdzie oswoiło się zło i nienawiść,
w dusznym, zatęchłym powietrzu.
Dni słoneczne pokryła patyna,
ostatnie promienie nadziei
na pogorzelisku uczuć
i na granicy bezsilności.
Między ciałem, a przestrzenią
skóry nie starcza,
potrzebny mi kokon, by się ukryć,
nie patrzeć na marność tego świata.

Autorka: J. Szczurowska

(Zainteresowanych twórczością poetki zachęcamy do odwiedzenia jej profilu na Facebooku: https://www.facebook.com/jadwiga.szczurowska.142 ).

1 117 views

Zamieścił: admin

Udostępnij ten artykuł na
Przeczytaj poprzedni wpis:
Strażacy OSP Radzymin podsumowali kolejny pracowity rok i ogłosili zbiórkę funduszy na zakup nowego podnośnika!

W minionym roku strażacy OSP Radzymin po raz kolejny uplasowali się na pierwszym miejscu w powiecie wołomińskim pod względem liczby...

Zamknij