ggg ggg ggg ggg

To „nie” dwa koła i „nie” rycząca moc patriotyzmu… (11.09.2012)

Obywatele i obywatelki. Wy, którzy wiecie jak się święci 15 sierpnia i 17 września. Nie dajcie wiary oszołomom, którzy pod pozorami patriotyzmu ukrywają swoje prawdziwe intencje – chęć do bezkarnego szarżowania na motocyklach i co gorsza, do budzącego już nie tylko niesmak, ale wręcz obrzydzenie propagowania faszystowskich i bolszewickich symboli!!!

Myślę, że właśnie tak powinien zaczynać się kolejny, po głośnym „Korowodzie Niesmaku” artykuł Szanownego Pana Redaktora Marka Chrzanowskiego na temat radzymińskiego dorocznego zlotu motocyklowego MotoCud. Z całym szacunkiem dla Kolegi po fachu i całej redakcji popularnego w powiecie wołomińskim tygodnika, ośmielam się stwierdzić, że trzeba się było mocno postarać, aby w korowodzie symboli, jakie niesie ze sobą ta piękna, genialnie prosta, oddolna patriotyczna inicjatywa odnaleźć taki szczegół, który pozwoli na przysłowiowe odwrócenie kota ogonem, czyli ukazanie jej jako czegoś, co może budzić jedynie „niesmak”, przy jednoczesnym pominięciu KILKU INNYCH istotnych szczegółów, które pozwoliłyby jej się obronić. Oczywiście, można powiedzieć, że to skandal – burmistrz i przewodniczący Rady Miejskiej podróżujący niemieckim wozem z czasów II wojny światowej, (którego kierowcą jest człowiek ubrany w mundur niemieckiego żołnierza) i machający do publiczności. Tak, to rzeczywiście skandal, że na tysiąc motocykli biorących udział w tegorocznym zlocie jedynym odkrytym samochodem, z którego włodarze miasta, tak jak w latach poprzednich mogli (bez ryzyka wypadku) pozdrawiać mieszkańców był ten wygodny niemiecki, zabytkowy łazik. To skandal, że jego właściciel jest rekonstruktorem wcielającym się przy różnych okazjach w niechlubną rolę żołnierza Wehrmachtu. I wreszcie w ogóle skandalem jest, że w tym zlocie każdego roku bierze udział coraz więcej członków rozmaitych grup rekonstrukcji historycznej z całej Polski.

To karygodne, bowiem jak tak dalej będzie, to w krótkim czasie zlot motocyklowy zamieni się również w zlot zabytkowych pojazdów militarnych! Kto to słyszał, żeby to w Radzyminie, a nie gdzieś po sąsiedzku odbywała się największa tego rodzaju impreza w regionie? Dodajmy impreza, która przyciąga miłośników motoryzacji z całego kraju a także zza granicy i która tym samym doskonale promuje Radzymin jako Miasto Cudu nad Wisłą. (Dość wspomnieć, iż tylko w tym roku było już ok. 1000 uczestników. W zlocie brały również udział dzieci. Najmłodsza zlotowiczka Amelka miała rok i miesiąc i brała udział w tej imprezie już po raz drugi :).  Ponadpokoleniowy charakter MotoCudu słusznie więc wzbudza „niesmak”. Podobnie jak i jego ponadlokalność integrująca miejsca związane z Bitwą Warszawską 1920 roku. (Przy okazji warto podziękować za wsparcie i udział władzom nie tylko Radzymina, ale też Wyszkowa i Serocka, którego burmistrz ugościł tegorocznych zlotowiczów ciastkami i owocami). „Najgorsze” jest jednak to, że inicjatywę równie  chętnie wspierają mieszkańcy Wołomina. (Co roku Dęby Katyńskie sadzone w pobliżu radzymińskiego Cmentarza Poległych funduje wołomiński klub motocyklowy „Rydwany Czasu”. Przy takim obrocie spraw tradycyjna, sztucznie napędzana rywalizacja Ossowa z Radzyminem wkrótce więc może stracić rację bytu). Tak oto, w pogoni za tanią sensacją umknęło gdzieś autorowi tych kilka zupełnie „nieistotnych” szczegółów. Nie dostrzegł, że na pokładzie niemieckiego wozu obok włodarzy miasta znajduje się także flaga. Być może gdyby widniała na niej swastyka, wówczas stanowiłaby istotny do odnotowania szczegół. Niestety, była to flaga Węgier. Nieprzypadkowo. Jej obecność miała przypomnieć widzom i uczestnikom o tym, jak wielki wkład w pokonanie bolszewików w 1920 roku miały Węgry. Sojusznicza pomoc z Francji nie docierała z powodu blokady dostaw przez Niemcy, Austrię i Czechosłowację, która 28 lipca 1920 zajęła Zaolzie.

II Międzynarodówka Socjalistyczna, popierając bolszewików, agitowała dokerów i marynarzy do blokowania przeładunku zaopatrzenia docierającego do Polski drogą morską przez port w Gdańsku. W początkach lipca 1920 rząd Węgier premiera Pála Telekiego podjął decyzję o udzieleniu pomocy Polsce, przekazując nieodpłatnie i dostarczając w krytycznym momencie wojny na własny koszt drogą przez Rumunię zaopatrzenie wojskowe: 48 milionów naboi karabinowych Mausera, 13 milionów naboi Mannlichera, amunicję artyleryjską, 30 tysięcy karabinów Mauser i kilka milionów części zapasowych, 440 kuchni polowych, 80 pieców polowych. 12 sierpnia 1920 do Skierniewic dotarł transport m.in. 22 milionów naboi do Mausera z fabryki Manfréda Weissa w Czepel. Łącznie w latach 1919-1921 rząd Królestwa Węgier przekazał Polsce blisko 100 milionów pocisków karabinowych, ogromne ilości amunicji artyleryjskiej, sprzętu i materiałów wojennych! W ten prosty, symboliczny sposób, poprzez obecność węgierskiej flagi organizatorzy MotoCudu wyrazili wdzięczność naszym „bratankom”. Podobnie jak każdego roku w symboliczny sposób, poprzez zaangażowanie w program „Katyń, ocalić od zapomnienia” upamiętniają ofiary stalinowskiej zbrodni z 1940 roku. (Jakże w „niesmak” byłoby „Chorążemu Pokoju”, gdyby mógł to zobaczyć. Mawiał wszak, że śmierć jednego człowieka to tragedia, śmierć tysięcy to statystyka). Tymczasem każde kolejne zasadzone przez uczestników MotoCudu drzewko, przypomina z imienia i nazwiska kolejnego z zamordowanych Polaków.

 I to też jest pewien symbol, który ze statystyki na nowo czyni tragedię. Współczesne pokolenie przestaje myśleć o dwudziestu tysiącach polskich oficerów, zaczyna myśleć o każdym z nich z osobna. Rodzinom poległych, dla których w ramach zlotu sadzony był dąb, wręczane są ikony Matki Boskiej Katyńskiej. W tym roku organizatorzy wręczali gościom także grafikę Bitwy Warszawskiej w wersji uwspółcześnionej.  Każdego roku w przygotowanie zlotu angażuje się naprawdę potężna „rzesza” ludzi, którym należą się słowa wdzięczności i szacunku za ich bezinteresowny patriotyzm. Należą się one chociażby panu Januszowi Majewskiemu – kamieniarzowi, który od samego początku oprawia tablice informacyjne pod Dęby Katyńskie, rzeźbione w kamieniu. Firmie Stalmet z Wyszkowa, która ufundowała kolejny kamień, firmie Motoszklarnia, która ufundowała nagrody dla zlotowiczów. Podziękowania należą się policjantom, którzy każdego roku zabezpieczają przejazd kolumny monocyklów, a także panu Wojciechowi Wardakowskiemu, który zapewnia obsługę techniczną zlotu.  MotoCud jest hołdem współczesnych dla poległych oficerów w Katyniu, jak również uczczeniem zwycięskiej bitwy z 1920 roku. Tak też powinien być rozumiany, a wysiłki organizatorów doceniane i szanowane. Niestety, zawsze znajdą się osoby, które z różnych powodów nie zechcą dostrzec niczego godnego uwagi poza ogromną, hałaśliwą kolumną motocykli, niemieckim łazikiem i słynącym z dystansu panem Waldkiem Lau paradującym z flagą Radzymina… w bolszewickim mundurze. (Można powiedzieć, to dopiero skandal! Choć muszę przyznać, że w moim przypadku największy niesmak wywołuje raczej owa tendencyjna krótkowzroczność pewnych osób).
/Rafał S. Lewandowski/

3 256 views

Zamieścił: admin

Udostępnij ten artykuł na
Przeczytaj poprzedni wpis:
Chcą odwołać wójta gminy Winnica – konflikt nabiera rozpędu (11.09.2012)

Wniosek o odwołanie wójta gminy Winnica Aleksandra Piątkowskiego trafił do Urzędu Gminy. Podpisało się pod nim 21 osób. W gminie...

Zamknij