ggg ggg ggg ggg

Betonowy interes Tak jakoś się rozwijaliśmy… (27.03.2012)

Ich wyroby można napotkać na każdym niemal kroku. I to w dosłownym znaczeniu. Czy będą to chodniki, ulice i parkingi w Ostrowi oraz w wielu okolicznych miejscowościach, czy podjazdy i architektura ogrodowa na prywatnych posesjach, czy wreszcie tak duże inwestycje jak droga ekspresowa Radzymin-Wyszków, obwodnice Wyszkowa, Ostrowi Mazowieckiej, Zambrowa i Wiśniewa, wszędzie tam znajdują się wyroby ostrowskiej firmy KEFAL Kempisty s.j.

Zbigniew Kempisty

Początki
Jej założycielami i właścicielami są Waldemar i Zbigniew Kempisty. Gdy w roku 1985 postanowili rzucić państwowe posady i otworzyć własny zakład betoniarski, wielu znajomych pukało się wymownie w czoło. No, bo jak to? Waldemar był technikiem meliorantem i miał spokojną, dobrą i nieźle płatną pracę. Zbigniew też nie narzekał gdyż pracował w węźle łączności w wojsku, co w tamtych czasach wydawało się doskonałą gwarancją finansowej i życiowej stabilizacji. I nagle zakład betoniarski? Bracia jednak nie przejęli się specjalnie reakcją otoczenia i jak mówili, tak zrobili. Zarejestrowali zakład pod szyldem GS-u, bo to wtedy było najłatwiejsze, zebrali wszystkie swoje oszczędności i na podwórku rodzinnego domu rozpoczęli produkcję lastrikowych parapetów, schodów, nagrobków. Wtedy lastriko było bardzo modne. – Na początku pracowaliśmy obaj fizycznie, potem zaczęliśmy stopniowo zatrudniać pracowników i tak jakoś się rozwijaliśmy – wspomina trudne początki Zbigniew Kempisty. Po kilku latach postanowili uruchomić produkcję elementów brukowych z betonu, które podpatrzyli na Zachodzie. Zbigniew przywiózł z Danii w przyczepce samochodowej małą wibroprasę i tak to się zaczęło. – Kostka, którą wtedy robiliśmy, jeszcze do dzisiaj leży na ostrowskich ulicach i ma się całkiem dobrze – nie bez dumy mówi współwłaściciel KEFAL-a. Wkrótce okazało się, że mogą bez ryzyka zrezygnować z lastrika. Kostka „chwyciła” i w zakładzie przu ulicy Duboisa zaczęły ustawiać się coraz dłuższe kolejki chętnych. Niewielkie podwórko i pomieszczenie były jednak zbyt ciasne aby podołać wszystkim zamówieniom i czas oczekiwania na kostkę wynosił trzy-cztery tygodnie.

Rozwój
W roku 1992 przenieśli zakład na ul. Białą niepodal fabryki mebli, gdzie wydzierżawili teren od miasta, kupili trochę większą maszynę (również duńską) i rozpoczęli działalność na znacznie większą skalę. Była to już produkcja prawie profesjonalna, ale jeszcze wymagająca dużo ręcznej pracy (sztaplowanie na palety transportowe itd.). Popyt na kostkę brukową stale się zwiększał i w zakładzie na ul. Białej zaczęli pojawiać się klienci z coraz dalszych okolic. – Podjęliśmy wtedy decyzję, że będziemy dalej rozwijali firmę i dokupiliśmy znajdujące się obok tereny po byłej spółdzielni Mazowsze, wybudowaliśmy halę, no i kupiliśmy taką już profesjonalną, niemiecką maszynę – kontynuuje wspomnienia Zbigniew Kempisty. Była to maszyna krocząca, wyrabiająca już kostkę dwuwarstwową, która ponadto wyeliminowała sporo pracy fizycznej. Maszyna jeździła po hali i składała na kolejnych paletach od razu metr kwadratowy kostki. Wtedy produkcja stała się już poważniejsza, zakład zaczął produkować większe ilości i lepszej kostki. – W ten sposób pracowaliśmy około 3-4 lat, aż sprowadziliśmy z Niemiec całą linię produkcyjną, w pełni profesjonalną, pozwalającą na masową produkcję. Do jej przewiezienia potrzeba było  kilkunastu Tirów. Aż nie chciało się wierzyć, że pierwszą naszą maszynę do produkcji kostki  przywiozłem w małej samochodowej przyczepce – kręci z rozbawieniem głową Zbigniew Kempisty.

Fragment oferty firmy KEFAL

Więcej, szybciej, taniej
W wyniku kolejnych inwestycji, a co za tym idzie, rozwoju możliwości technologicznych i produkcyjnych, firma nie tylko stale poprawiała jakość, ale i zwiększała asortyment wyrobów. Na tej niemieckiej lini rozpoczęto produkcję elementów wysokich (krawężniki, obrzeża, opory do dróg asfaltowych, korytka ściekowe itp.) i KEFAL mógł już wtedy stawać do wszelkich przetargów z pełnym asortymentem drogowym. Duże zamówienia, a także konkurencja, która zaczęła deptać braciom Kempistym po piętach, wymusiły kolejne zmiany i rozbudowę firmy. – Aby być konkurencyjnym, musieliśmy zejść z cenami i zwiększyć produkcję. Pobudowaliśmy więc jeszcze jedną linię, która wytwarzała podobne produkty, ale dwukrotnie więcej. W ubiegłym roku uruchomiliśmy kolejną, bardzo nowoczesną linię polskiej produkcji, która pozwoliła nam zwiększyć asortyment o kostki płukane ze szlachetną strukturą oraz kostki wielobarwne czyli tzw. melanż – Zbigniew Kempisty prezentuje wspomniane wyroby na plenerowej ekspozycji oferty firmy.

Pół hektara dziennie
Obecnie KEFAL produkuje wszystko co jest możliwe w tej branży i uważnie śledzi wszelkie nowe trendy i mody w tym zakresie. Jego średnia dobowa produkcja to 750 ton, albo jak kto woli, pół hektara kostki brukowej w kilkunastu wzorach i w 8-10 kolorach. Oprócz kostki, z linii produkcyjnych schodzą tutaj wspomniane wcześniej krawężniki, obrzeża, bloki oporowe, korytka ściekowe, płyty ażurowe, oraz palisady i gazony do parków i ogrodów. Wyprodukowane elementy trzeba jeszcze dostarczyć do klientów. Ci duzi odbierają zamówienie często własnym transportem, ale firma ma też własne samochody samorozładowcze, którymi dowozi wyroby pod wskazany adres. Wprawdzie z uwagi na koszty transportu, najwiecej ciężkich betonowych wyrobów sprzedaje się w promieniu do 150 km od zakładu, ale często już się zdarzało, że wyroby KEFAL-a jechały do Krakowa czy  do Gdańska. – Gdy już zdobyliśmy zaufanie dużych sieci handlowych dobrą jakością i terminową realizacją zamówień, to one decydują się na większe koszty transportu gdyż chcą mieć akurat nasze wyroby. To bardzo miłe uczucie gdy jadąc przez Polskię widzę drogi czy parkingi wykonane z naszej kostki. Czasami gdy jestem w Warszawie i widzę jak na budujących się ulicach stoi na paletach kostka z naszym logo, to człowiek aż rośnie – mówi z dumą Zbigniew Kempisty.

Dziennie produkujemy pół hektara kostki
Zmiana pokoleń
Od niedawna w firmie następuje powolna zmiana pokoleń. Po skończeniu studiów rozpoczęli tu bowiem pracę synowie założycieli firmy. Podobno na początku nie obyło się bez lekkich zgrzytów, gdyż młodzi mieli własne pomysły i chcieli od razu przebudowywać zakład. Ojcowie jednak sprowadzili młodzież na ziemię i obecnie są z niej bardzo zadowoleni. Trudno zresztą się im dziwić, gdyż młode pokolenie przejęło od nich większość czarnej roboty i mogą teraz pracować już na zwolnionych obrotach. – Ale dekoracją jeszcze nie jesteśmy, bo ze względu na nasze doświadczenie, jeszcze w niektórych sprawach potrafimy i możemy więcej od nich. Oni to widzą i chyba doceniają – stwierdzają zgodnie założyciele KEFAL-a. Jednym z takich doświadczeń było unikanie zbędnego ryzyka przez cały czas rozwoju zakładu. Jak sami dziś twierdzą, być może można było to wszystko zrobić szybciej. Oni jednak starali się nie brać zbyt dużych kredytów i rozwój postępował wprawdzie wolniej, ale też i spokojniej, a sytuacja firmy przez cały czas była stabilna. Dzięki synom obaj ojcowie mają więcej czasu dla siebie. Jak wspominają, dawniej pracowali nawet po 14 i więcej godzin na dobę. – Teraz młodzi pracują więcej od nas, a my z Waldkiem mamy więcej czasu dla siebie i dla koni, bo obaj jesteśmy zapalonymi koniarzami. Konie interesowały nas praktycznie od zawsze, tylko czasy i możliwości nie pozwalały na realizację tych marzeń. Waldek specjalizuje się w zaprzęgach, a ja jeżdżę wierzchem, startuję w zawodach i to często z sukcesami. Z końmi żyjemy niemal na koleżeńskiej stopie – Zbigniew Kempisty mógły o swoim koniku do koni mówić całymi godzinami. Trzeba jednak zejść na ziemię, tym bardziej, że obecna sytuacja gospodarcza w kraju nie napawa zbytnim optymizmem.

Utrzymać sytuację
Dzisiaj kondycja firmy jest dobra, ale bracia obawiają się o to, co będzie dalej. Jest coraz mniej przetargów, firmy drogowe są coraz słabsze i gorzej wypłacalne. Podobnie dzieje się w całej branży, w cementowniach, kopalniach kruszyw i u innych kooperantów. Wszyscy czekają i nie chcą robić gwałtownych ruchów. Tamten rok przeszedł jeszcze spokojnie, produkcja szła płynnie, nie było przestojów. Może działo się tak również dzięki temu, że firma dzięki swojej solidności, ma od lat spore grono stałych odbiorców, którzy nie zmieniają dostawców i nie przechodzą do konkurencji. W tym jednak roku jest wyraźnie mniej przetargów, na razie kontynuowane są głównie te ubiegłoroczne i trudno przewidzieć co będzie dalej. Plany na przyszłość to przede wszystkim utrzymanie obecnej sytuacji. – Produkcja idzie zadowalająco, zakład liczy się na rynku. Aby tylko było zdrowie, to będziemy myśleć co dalej. Te plany powstają na bieżąco i w miarę potrzeb je modyfikujemy. Dokupujemy coś, zwiększamy asortyment, uważnie obserwujemy zapotrzebowanie i jak jest coś nowego, musimy szybko reagować i jak najszybciej to wprowadzać – mówi Zbigniew Kempisty.
Grunt to załoga
KEFAL jest także sporym pracowawcą. W sezonie pracuje tu około 50 osób, w tym 10 kierowców, a poza tym wózkowi, pracownicy biurowi, natomiast sama produkcja jest już tak zautomatyzowana, że nie wymaga (tak jak niegdyś) armii pracowników. Tam pracuje się dzisiaj nie łopatami, ale raczej przy komputerach. – Chlubimy się tym, że od nas ludzie nie odchodzą i mamy takich pracowników, którzy pracują tu już od 20 lat, a trzech z z nich pracowało z nami jeszcze na Duboisa. Uważamy, że załoga to podstawa, bo maszyny to można dzisiaj kupować i zmieniać jak tylko się chce, ale ktoś musi je obsługiwać aby finalny produkt był jak najlepszy. Od tego zależy przyszłość i właścicieli i pracowników i oni to rozumieją. Mamy do nich zaufanie, a chyba oni do nas również – mówią właściciele KEFAL-a. Wysiłki i solidna praca braci Kempistych oraz ich załogi zostały docenione i potwierdzone licznymi dyplomami i certyfikatami. Na ścianach wiszą między innymi: ISO 9001, Znak Jakości Stowarzyszenia Producentów Brukowej Kostki Drogowej oraz najbardziej ceniony przez założycieli KEFAL-a, certyfikat „Przejrzysta Firma”. – Jest on potwierdzeniem, że współpracujemy uczciwie z innymi firmami, że z nami można bezpiecznie współpracować i że to co zrobiliśmy, zostało docenione. I jest to dla nas najważniejsze po tylu latach naszej działalności – stwierdzają z dumą właściciele firmy.
Andrzej Mierzwiński

5 201 views

Zamieścił: admin

Udostępnij ten artykuł na
Przeczytaj poprzedni wpis:
Przedszkole z pozytywnym przesłaniem (27.03.2012)

22 marca br. na terenie Szkoły Podstawowej im. Wincentego Witosa w Gwizdałach uroczyście oddano do użytku „Przedszkole Wojtka Strażaka” oraz...

Zamknij